Oficjalna strona poetki Gitty Rutledge Gitta Rutledge.com

Otwieram oczy ze zdziwieniem

nie ma identycznych linii papilarnych
płatków śniegu kropel deszczu
źdźbeł trawy
kamieni polnych

Gitta Rutledge

Obudziliśmy się w czasach niezwykłych i niebezpiecznych. Częściej bowiem rozlegają się proroctwa o końcu świata, niż rozważne głosy o przyszłości. A barwy tej przyszłości - o ile już została przywołana - też wydają się niepewne, zamazane, mroczne. Na szczęście istnieją poeci, którzy pozwalają spojrzeć na rzeczywistość poprzez własne olśnienia, zauroczenia, przeżycia i dostrzec to, co najważniejsze: nadzieję. I tak właśnie odczytuję kolejne poetyckie książki Gitty Rutledge, autorki wrażliwej, nieulegającej chwilowym modom, odważnej w swoich przemyśleniach.

Źródeł tej poetki - przejrzystej, konkretnej, precyzyjnej - szukać należy w biografii kobiety dojrzałej i świadomej zarówno zwycięstw i osiągnięć, jak i niespełnień, jakich nie szczędzi nam los.

Uczucia, które są naszym najwspanialszym bogactwem, niosą również zagrożenia, niepewności i rozczarowania. Najważniejsza i najpiękniejsza jest miłość, zawsze wyjątkowa, a równocześnie nigdy do końca nie rozpoznana, nie sprawdzona, pełna tajemnic i niedopowiedzeń. Poetka odnajduje miłość w wielu wcieleniach i przedstawia w wizjach, niekiedy bardzo realnych:

pośród gwieździstej nocy
zabłądź ust dotykiem
pomiędzy ciszą... a krzykiem
wypij nie... do dna

A niekiedy symbolicznych, zerwanych na dróżkach szczęścia wprost z ziemi:

koniczynko pachnąca
w zieleń traw wtopiona
Och! jak dobrze mi bywa
w twych czterech ramionach

Są to obrazy sfabularyzowane, zawierające anegdotę, ujmującą nas swą delikatnością. W niektórych momentach te wzruszające opowieści przeobrażają się niemal w mini scenariusze niezrealizowanych filmów. Liryczne wiersze - filmy z wyobraźni, są w twórczości Gitty Rutledge zjawiskiem częstym i typowym, wywodzącym się ze stworzonej przez artystkę indywidualnej konwencji współczesnego utworu - krótkiej opowieści o życiu. Emocje stonowane, niekiedy wybuchają - przynoszą pytania lub krzyczą, przesądzają o wewnętrznym klimacie tej subtelnej, choć nie pozbawionej ostrzejszych momentów poezji.

I tak w Turbulencji, Korzeniach, Dolinie smutku, autorka udziela subtelnych wskazówek, ledwie zarysowanych sugestii, rad szczerych i przyjacielskich: "niczego nie rozpatruj / w kategorii strat... to tylko kolejna lekcja" (Turbulencja). Zastanawiam się ile podobnie gorzkich, a zapewne i dramatycznych lekcji - spotkań z Losem trzeba przeżyć, aby tworzyć wiersze tak przejrzyste w treści i formie:

kolejny raz dochodzę
do linii horyzontu nieba
i przepaści
zastanów się! opamiętaj
burza zmysłów
nie trwa bez końca
nawet w doliny smutku
zagląda słońce

Zakończenie - przesłanie wyważone, nie tyle optymistyczne, co dające nadzieję, przeczucie istniejącej szansy - to też znamienny dla Gitty Rutledge sposób prowadzenia rozmowy z czytelnikiem. I moim zdaniem przynoszący pozytywne efekty skłaniające do optymizmu, bo przecież chcemy uwierzyć, że świat jest lepszy niż jest.

Długotrwałe wrażenie pozostawił we mnie wiersz We dwoje. Prosty, zaledwie dziesięciowersowy, symboliczny obraz wędrowców podążających za... szczęściem, marzeniem, miłością, obowiązkiem, przyjaźnią, a na pewno za... fatamorganą. Tych interpretacji może być wiele, w zależności od psychiki czytelnika, powiem:

osobno czy razem
razem czy osobno?
jedno ich łączy
samotność!

Owa "samotność" dotyka każdego inaczej i łączy też odmiennie, często dodając sił, a niekiedy strącając w depresję. Autorka zarysowała sytuację nie tylko psychologiczną, lecz również moralną, a możemy ten piękny wzorzec przykładać do naszych indywidualnych doświadczeń, do osobistej, tylko mojej przygody z istnieniem. Ten krótki wiersz będzie miał - moim zdaniem - długie i bogate życie. I zawsze znajdą się czytelnicy, którzy przejrzą się w nim i odnajdą jak w zwierciadle.

Gitta Rutledge sięga też do historii, do pamięci, do momentów szczególnie wzruszających, kiedy "grudniowe łzy spływały po policzkach", w Polsce trwał stan wojenny, a "w Manhattańskim kościele, dźwięk kolęd mieszał się ze łzami". Głęboko patriotyczny, pisany z bólem i niepokojem utwór Powojenni wpisuje się w dziejowe wydarzenia obrazem z choinki z białoczerwoną flagą zamiast gwiazdy, opłatkiem o nieskazitelnej bieli w dłoniach Polaków.

Andrzej Zaniewski

 

Gitta Rutledge, niezwykła w swej wrażliwości rozwijającej się na pograniczu trzech kultur - tradycji żydowskiej Europy Wschodniej i Azji Zachodniej - u stóp Uralu, burzliwej, rozwichrzonej, ale pełnej nadziei Rzeczpospolitej i najnowszej tradycji amerykańsko-polskiej za Oceanem.

Operuje słowem oszczędnym i wrażliwym. W tym kryje się piękno Jej osobistego wdzięku, a busolą jest słowo nadziei.

Gitta Rutledge jest łowcą słowa, któremu nadaje kształt, by wydobyć ukryte w nim piękno i jakże subtelną scenerię jego otoczenia, w której się świetnie porusza.

Od niedawna odkryła w sobie umiejętność prowadzenia rozmów ze swymi Czytelnikami, których obdarowuje nie tylko pięknem polskiej mowy, ale i umiejętnością wybierania z szarości piękna i wiary w drugiego Człowieka.

Gitta Rutledge ukończyła Wydział Elektroradiologii w Poznańskim Studium Medycyny. Posiada obywatelstwo Rzeczpospolitej i Stanów Zjednoczonych. Należy do Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie. Jest autorką książek poetyckich: Labirynt (2008), Fascynacje (2010), Zwierzenia (2011), Namiętności (2011), Pomiędzy kroplami (2012).

Tomasz M. Korybut