Oficjalna strona poetki Gitty Rutledge Gitta Rutledge.com

Namiętność uczuć

Namiętna miłość jest najpiękniejszym z ludzkich uczuć, przydarzającym się stale, w każdym wieku i pod każdą szerokością geograficzną. Najpierw uczą nas jej rodzice i my też poznajemy jej siłę, myśląc z czułością o najbliższych osobach, a potem już pojawia się ktoś, na kim szczególnie nam zależy i z kim chcielibyśmy iść przeż życie. Wtedy świat nagle się rozświetla i widzimy wszystko w intensywniejszych barwach, zauważamy odcienie i jaśniejsze impulsy, czujemy zapach kwiatów i sosnowego lasu, pełneij odczuwamy ciepło i bliskość. Ale nie byłoby miłości bez namiętności, nie byłoby zauroczenia, bez wewnętrznego żaru, który staje się sensem życia, a pojawia się też w marzeniach onirycznych. Miałam piękny sen - pisze Gitta Rutledge - Pod osłoną nocy/ Szliśmy przytuleni/ Drogą wyobraźni/ Sobie przeznaczeni. To są te elementy, które ważne są w każdym związku - bliskość i ciepło, wspólna drogia i życie z rozpłomienioną imaginacją, a nade wszystko obietnica, że wybrany człowiek, pozostanie przy nas do końca, na dobre i złe. Nawet jeśli z czasem wszystko się zmieni, nadejdą gorsze dni, splecione dłonei rozłączą się nagle, zawsze pozostanie nadzieja, żę prawdziwa miłość przydarzy się raz jeszcze. I możę to jest w neij najpiękniejsze, i dlatego ludzie nie przestają jej szukać, wierząc, że raz jeszcze odmieni ich dni. Może pomaga w tym przekora i żartobliwe spojrzenie na swoje losy, wszak: Bóg nei stworzył nas po to/ Byśmy trwali sami.../ Nawet łabędzie pływają parami/ Cóż za paradoks.../ Rozwodzimy się/ Po wspólnych dziesięcioleciach/ By natychmiast.../ Rozglądać się za partnerem/ Do wspólnego życia... Takie zdystansowane podejście możliwe jeste po dogłębnym poznaniu meandrów uczuć i ważkich doświadczeniach w tym względzie. Wtedy zmniejsza się groza rozstania i nowe namiętności prowadzą nas ku nieznanej osobie, ale też jakoś dziwnie przeczuwanej i wytęsknionej. Gdy stajemy z nią oko w oko, czujemny nagle, żę to jest ten ktoś, żę to na niego czekaliśmy. Czasem starczy błysk i kolor oczu, innym razem aura zauroczenia pojawia się wraz z magią feromonów, a kiedy indziej dotyk rozpala nowy ogień. I znowu lecimy w przepaść...

Gitta Rutledge realizuje konsekwientnie, w kolejnej książce, ambitny plan opisu najbardziej ekscytującego stanu, w jakim może znaleźć się człowiek. Wszystko zaczęło się od zbioru pt. Fascynacje, w którym dała świadectwo tego, że wszystko w życiu postawiła na miłość, odnosiła triumfy i przegrywała, upadała i podnosiła się, by raz jeszcze, z dumną twarzą, stanąć naprzeciw świata. Tom ten był przejmującym dokuentem burzliwych losów, zauroczeń i cierpień, euforii i goryczy. Ale przecież pojawiły się nowe sytuacje i jakaś nowa gwiazda rozświetlałą mroki. Kolejna książka - Zwierzenia - z wymowną krwistą różą, wypełniona łzami, na okładce, stała się zapisem nowego czasu, prawiwej rewolucji w życiu i w uczuciach. Natychmiast też pojawiły się pytani, takie jak te z kolejnej ksiązki: Jak uspokoić drżące serca?/ Jak uwierzyć... że to/ Nie baść wyreżyserowana?/  Sen... kłamstwo... fatamorgana/ Jak uspokoić nadzieję? Ale miłość, jeśli jest prawdziwa, musi mieć swoje zmienne amplitudy, raz wynosić odczucia ku wyżynom, a innym razem obniżać loty. Wszelka monotonia, każda próba ustanowienia barier, są dla niejzabójcze i odwrotnie - każda finezja i nowe podsycanie żaru, staje się jej atutem, generują rozkosz, unoszą myśli i marzenia ku niebu. Nawet jeśli jest ono tworem wyobraźni, nawet jeśli zosostaje w sferze pragnień, siła uczucia potrafi znaleźć złoty środek i tak poskierować losami kochanków, że staną się dla siebie alfą i omegą, połączą się w związku doskonałym. Będą mogli wtedy powiedzieć: Rzuć mi ratunkowe koło/ Ja rzucam Ci swoje.../ Płuniemy czy toniemy?/ Odpowiedź... serce moje - staną się dla siebie rękojmią dalszego ciągu zdarzeń i zawsze gorącej bliskości. W zaskakujący sposób poezja Gitty Rutledgestaje się aforystycznym i filozoficznym zwieńczeniem tego, co niewypowiedziane i najszlachetniej rozesłane w pulsującym i drżącym, rozkochanym sercu.

Autorka tych ulotnych liryków, tworząc dziennik miłości, pragnie zarazem opowiedzieć o swoim tkliwym wnętrzu i o nieustającej potrzebie prawdziwej bliskości. Nie potrafi też zapomnieć o tym, co już było i konstruując nowy czas, marząc o nowym związku, nie potrafi pozbyć się obaw. Mówi wtedy: Lękam się dnia/ Nocy się lękam i jest to wyznanie miłością czystą, pragnie odbijać się w oczach ukochanej osoby, dzielić z nią każdą chwilę, ale zna życie i wie na jakie pułapki wystawia ono plecione ze sobą losy: Wiem... co to strach/ Potrawy bez smaku/ Melodie bez dźwięku/ Bezkres... mnie pociąga/ JEstem ptakom podobna. Może właśnie ów bezkres jest tutaj ratunkiem, może przekonanie, że jest się blisko ptaków i jak one można uciec w chmury, daje siły, staje się obietnicą czegoś niewyobrażalnie pięknego. Grecka poetka Safona, uważała, że pisanie wierszy ma sens tylko wtedy, gdy są one świadectwem uczuć najczystszych i najgorętszych, a nade wszystko, namiętności, jaką obdarzamy obiekt adoracji. Tworzenie liryki powinno naśladować to, co rozgrywa się w sferze uczuć i w tym względzie Autorka osiągnęła zamierzony cel. Jest to przecież twórczość, która rekonstruuje kształty miłości, a zarazem tworzy jej głęboką egzegezę. Z tego powodu książka ta możę mieć wartość erapeutyczną, szczególnie dla osób, które mają złamane serce i nie potrafią sobie poradzić w chwili przegrania, rozłączenia, degradującego człowieczeństwo bólu. Gitta może być dla nich przewodniczką, bo sama głęboko przeżyła rozterki serca, zakochiwała się i gubiła uczucie, a potem - jak śpiewa Lonard Cohen - wierzyła, że nadchodzi czas, by spotkać się znowu i kochać się, i płakać, i kochać się znowu... Ktokolwiek sięgnie po te wiersze, natychmiast zauważy, żę są prawdziwe i przepojone namiętnością, pełne prawdy o człowieku i o najpłomienniejszym z jego uczuć. Napisane przez wrażliwą istotę stają się jednocześnie głosem ludzkości, która dąży i cierpi, marzy i kocha, a nade wszystko obdarza innych ciepłem intymnej bliskości.

Dariusz Tomasz Lebioda